Chemia, rozpuszczalny, nierozpuszczalny – prawie jak kocha, nie kocha…

Jednak tym razem na zajęciach z chemii nie chodziło nam o to, by wróżyć z kawy, kwiatków, itp. (mimo szalonej zabawy we wróżby andrzejkowe na sali gimnastycznej), my postanowiliśmy do tematu podejść naukowo.
Ankieta w sprawie wyboru patrona
Maria Skłodowska – Curie mawiała „Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale patrzy, co ma przed sobą do zrobienia”, a my zdecydowanie mieliśmy przed sobą wyjątkowe zadanie: zlewki, roztwory, wzory…. a to wszystko by się przekonać, czy „czarodziejskie substancje” (SOLE) przed nami są dobrze, słabo, a może w ogóle nie rozpuszczalne w wodzie. „Dlaczego?” zapytacie taka forma zajęć, odpowiedź jest prosta: nawet bagatelny problem staje się naukowym, gdy zmienimy perspektywę, a ja chciałabym pokazywać Młodym Ludziom, że są ciekawe obszary chemii, które można badać tu, na miejscu, w szkole i to na takim poziomie jaki prezentowany jest na całym Świecie i we wszystkich językach. Czy było warto? Z całą pewnością TAK!!!
Zapraszamy do fotorelacji, gdzie królowała myśl przewodnia: „ Powiedz mi to zapomnę, naucz mnie to może zapamiętam, zaangażuj mnie to się nauczę”.
Wobec powyższego, czy słowa mamy, taty, kolegi podczas, gdy się zamoczymy (deszcz, śnieg, kąpiel w łazience) „Nie bój się! z cukru nie jesteś, nie rozpuścisz się” nie nabierają naukowego wydźwięku?
Swoją drogą temat miłości z tytułu naszego postu, też ściśle związany jest z chemią, ale ta historia innym razem.